Co będziemy potrzebować?
- udziec sarni - mój miał około 1,30 kg
- ocet z czerwonego wina (2/3 szklanki)
- porto (2/3 szklanki)
- około pół kilograma cebuli
- jałowiec, goździki, pieprz
- miód jasny - dwie łyżki
- 4 duże ząbki czosnku
- 20 dkg słoniny lub tłustego boczku pokrojonego w słupki (może być wędzony)
- kilka plastrów boczku
Na początek musimy naszą sarninę zabejcować. Zawsze robiłam bejcę z czerwonego wina, teraz zdecydowałam się na ocet z czerwonego wina, i okazał się to być strzał z dziesiątkę. Jest lepiej.
Do octu dodajemy trzy posiekane w piórka cebule, kilka goździków, rozgniecione ząbki czosnku, rozgniecione owoce jałowca i ziarna pieprzu. Udziec oczyszczamy z błonek, obtaczamy dokładnie w bejcy, wkładamy całość do naczynia, i zostawiamy w lodówce na minimum 24 godziny - czym dłużej, tym lepiej - w moim przypadku były to trzy doby. Marynata z octu konserwuje mięso, więc nie ma się co obawiać, że się zepsuje. Rano i wieczorem przekładamy udziec na drugą stronę.
Po tym czasie wyjmujemy mięso z bejcy, lekko podsuszamy ręcznikiem, i nakłuwamy w kilkunastu miejscach. Udziec szpikujemy słupkami słoniny/boczku - mniej więcej co 2 - 3 cm. Sarnina to bardzo chude mięso, dzięki słoninie będzie bardziej soczyste.
Następnie podsmażamy mięso z każdej strony, dzięki czemu zamkną się pory mięsa i więcej smaku zachowa się podczas pieczenia.
Do octu dodajemy trzy posiekane w piórka cebule, kilka goździków, rozgniecione ząbki czosnku, rozgniecione owoce jałowca i ziarna pieprzu. Udziec oczyszczamy z błonek, obtaczamy dokładnie w bejcy, wkładamy całość do naczynia, i zostawiamy w lodówce na minimum 24 godziny - czym dłużej, tym lepiej - w moim przypadku były to trzy doby. Marynata z octu konserwuje mięso, więc nie ma się co obawiać, że się zepsuje. Rano i wieczorem przekładamy udziec na drugą stronę.
Po tym czasie wyjmujemy mięso z bejcy, lekko podsuszamy ręcznikiem, i nakłuwamy w kilkunastu miejscach. Udziec szpikujemy słupkami słoniny/boczku - mniej więcej co 2 - 3 cm. Sarnina to bardzo chude mięso, dzięki słoninie będzie bardziej soczyste.
Następnie podsmażamy mięso z każdej strony, dzięki czemu zamkną się pory mięsa i więcej smaku zachowa się podczas pieczenia.
Teraz wkładamy mięso do żaroodpornego naczynia - najlepiej do gęsiarki, której nie posiadam (aluminium, które użyłam do pieczeni, nie jest najlepszym rozwiązaniem), smarujemy dokładnie jasnym miodem i obkładamy plastrami boczku. Całość polewamy porto oraz tłuszczem z patelni, na której smażyło się mięso.. Kroimy cebulę na ćwiartki (znakomite będą szalotki, w tym wypadku - w całości), i wkładamy całość do nagrzanego do 185 stopni Celcjusza piekarnika.
Udziec sarni o wadze 1,30 powinien się piec około 1,20 h. Możemy przyjąć umownie, że na kilogram mięsa przypada godzina pieczenia. Mięso jest gotowe, gdy po nakłuciu widelcem wypływa z niego przezroczysty sok.
Po upieczeniu, wyjmujemy udziec z naczynia i odlewamy sos. Polecam go lekko zagęścić mąką - do szklanki odlewamy kilka łyżek sosu, dodajemy łyżkę mąki, dokładnie mieszamy, wlewamy do reszty sosu i zagotowujemy.
Pieczeń kroimy na plastry i polewamy sosem już na talerzu.
Pieczeń kroimy na plastry i polewamy sosem już na talerzu.
Bon apetit!
och! a teraz ślinka cieknie...
OdpowiedzUsuń